www.jezusdopolakow.fora.pl

Piotr-246 · Gość

Wracając do wizyty Prezydenta na Litwie 8 kwietnia, to owszem, filmik jest.

Na Youtube, opublikowany 8 kwietnia 2010:

"Miało być o wszystkim. Było tylko o pisowni nazwisk"

Lech Kaczyński zawiedziony głosowaniem w sprawie pisowni polskich nazwisk, krótko skomentował to na konferencji.

od 1:00 widzimy, że prezydent, zaraz po tej wypowiedzi, nie chciał rozmawiać z dziennikarzami i odjechał.

Piotr-246 · Gość

Na kanale WilnotekaLT przynależnym do portalu wilnoteka . lt (Wirtualne miejsce spotkań nie tylko Polaków i nie tylko z Wileńszczyzny...)

Jest film opublikowany 8 kwietnia 2010 roku:

"Prezydent Polski Lechas Kačinskis w Wilnie"

i jest taki opis filmu:

"Lech Kaczyński nie będzie na Litwie Lechem Kaczyńskim, tylko Lechasem Kačinskisem. To najwidoczniej nie w smak prezydentowi Polski - w czasie swej roboczej wizyty w Wilnie nie krył rozczarowania takim obrotem sprawy. Lech Kaczyński zachowywał się bardzo powściągliwie i z dystansem. Była to wizyta zapowiadana dużo wcześniej. Poprzednio, na uroczystościach obchodów 20-lecia przywrócenia Litwie niepodległości, Kaczyński był zmuszony do skrócenia swojej wizyty z powodów rodzinnych. Zapewniał wówczas, że wszystkie sporne kwestie, dotyczące między innymi polskiej mniejszości na Litwie, powrócą na wokandę. Ale dzisiaj prezydent Kaczyński też chyba najchętniej skróciłby wizytę, tym razem ze względu na policzek, jaki wymierzony został Polsce. Wszystko za sprawą litewskich posłów, którzy w znaczącej większości odrzucili rządowy projekt"

Piotr-246 · Gość

Jeżeli Janusz Kurtyka wiedział o demontażu państwa polskiego, to wiedział o tym także Prezydent Kaczyński.

6 kwietnia 2010 r. J. Kurtyka miał powiedzieć: „Demontaż państwa już się skończył. Teraz będą znikać ludzie”

Piotr-246 · Gość

Wątpliwe, że Lech Kaczyński mógł liczyć na rządowy (od Tuska) samolot, w drodze na Litwę 8 kwietnia. Mógł polecieć wojskowym, jakimś natowskim, amerykańskim.

Litwa jest w NATO, więc są tam jakieś bazy NATO.

Może w takiej bazie miał się schronić Kaczyński i tam czekać na rozwój wydarzeń, do rana 10 kwietnia, i stamtąd miał zadecydować jak i czy dostanie się do Katynia.

Choć Amerykanie nie bardzo chcieli, aby tam się schronił, Prezydent mógł jednak postawić na swoim.

Na Litwie kolumna samochodów nie mogła chyba być polska, musieli korzystać z litewskiej. Może Amerykanie na to właśnie liczyli, że kolumna ta wróci na wileńskie lotnisko, skąd amerykański samolot zabierze Kaczyńskiego gdzieś indziej.

Tu się przeliczyli.

Piotr-246 · Gość

Obecność A. Dudy na Litwie, albo jest dziwna albo coś wyjaśnia. O ile miała miejsce (ta wizyta lub jego wypowiedź o obecności tam).

Dziwna dlatego, że gdyby Duda poleciał na Litwę to już by nie żył.

Państwo polskie nie chroniło już Prezydenta Kaczyńskiego, chronili go już tylko prywatnie, najbliżsi współpracownicy i przyjaciele. I wszyscy oni zostali zabici razem z prezydentem.

W przeciwnym razie musieli by być świadkami porwania prezydenta albo rozdzielenia delegacji litewskiej na jakąś jeszcze mniejszą, na przykład udającą się na Białoruś. I to by wtedy wyjaśniało kilka kolejnych godzin życia prezydenta.

Piotr-246 · Gość

Nie musiało być tak, że to sama firma ochroniarska zabiła Lecha Kaczyńskiego. Po prostu firma dostała rozkaz, polecenie od zwierzchników (agentury rosyjskiej), aby pojechać gdzieś indziej niż na lotnisko i to wystarczyło. Działo się to jakby etapami.

Piotr-246 · Gość

Dlaczego Jarosław Kaczyński był wożony w kółko po Smoleńsku zanim dojechał na lotnisko Siewiernyj 10 kwietnia wieczorem?

W kwietniu dzień jest trochę dłuższy od nocy, starano się zatem, aby przybył tam zupełnie po ciemku. W przeciwnym razie zobaczyłby zbyt wiele.

------------------------------------

Jeśli wcześniej pisałem o obecności A. Dudy na Litwie 8 kwietnia, to nie chodzi mi o to, że kłamał, że tam był, lecz o to, czy te opublikowane wspomnienia są autentyczne.

Coś tu jest nie tak. Mogą być spreparowane przez publicystów, jako że Duda jest prezydentem, jego osoba przyciąga uwagę. Dlatego możliwe, że stworzono jakąś oficjalną wersję jego wspomnień.

Piotr-246 · Gość

Jarosław Kaczyński był wożony po Smoleńsku w kółko, może dlatego, że ciało prezydenta zbyt długo leżało w chłodni, co zresztą Jarosław i tak wyczuł.

Piotr-246 · Gość

Na stronie prezydent . pl w archiwum wydarzeń 8 kwietnia 2010 roku jest zdjęcie przedstawiające Lecha Kaczyńskiego przemawiającego w litewskim parlamencie tego dnia. Trochę dalej za jego plecami stoi kilku panów, w tym Andrzej Duda.

Z dużym prawdopodobieństwem na zdjęciu jest A. Duda. O ile zdjęcie jest rzeczywiście z tej, a nie innej, wizyty.

Piotr-246 · Gość

O autentyczności wspomnianego zdjęcia świadczy, że Prezydent przemawia na mównicy bez polskiego godła, którego 8 kwietnia ponoć nie zdołano zapewnić.

To, że Duda był w Wilnie, to jest możliwe. W 2010 roku był młodym pracownikiem kancelarii Prezydenta. Nie był zbyt znany Polakom, mógł po spotkaniu w litewskim parlamencie sam wsiąść w autobus i pojechać na lotnisko, gdzie jakimś samolotem wrócił do Polski. Lech Kaczyński kontynuował podróż, może na Białoruś, gdzie Duda nie był już potrzebny.

Piotr-246 · Gość

Jeżeli Andrzej Duda był w Wilnie 8 kwietnia, to wydaje się ważne, kiedy odłączył się od Prezydenta Kaczyńskiego.

(...)

Dziwne byłoby, gdyby prezydencka kolumna samochodów z litewskiego parlamentu skierowała się prosto na Białoruś. To by oznaczało, że Kaczyński "uciekł" Amerykanom, którzy chcieli go ratować. To musiało być inaczej.

Amerykanie też nie zamierzali wozić Kaczyńskiego wszędzie, gdzie chce. To miała być ewakuacja.

Jedną rzecz trzeba zrozumieć. Amerykanie nie powiedzieli Kaczyńskiemu całej prawdy o tym co jest planowane (spiskowane) na 10 kwietnia. Kaczyński coś wiedział, dlatego jego rodzina i pracownicy też tylko coś wiedzieli.

A też nie wszystkim współpracownikom można powiedzieć wszystko co się wie, dlatego nie cała kancelaria musiała wiedzieć absolutnie wszystko, co wiedział Kaczyński.

Prezydent to nie jest ktoś, kto wsiada do dowolnego samolotu i gdzieś leci. Kancelaria musiała przygotować sensowną wizytę na Litwie, choćby jako wizytę roboczą, i to zrobili.

Głosowanie w litewskim parlamencie to mógł być główny pretekst. Po wizycie w parlamencie, Amerykanie mieli już wolna rękę, aby Kaczyńskiego ewakuować.

Amerykanie w pewnym sensie Kaczyńskiego okłamali, nie mówiąc całej prawdy, toteż trudno, żeby im bezgranicznie ufał i wierzył.

Piotr-246 · Gość

A. Duda jako prawnik był potrzebny w Wilnie, skoro głosuje się nad prawem. Potem albo nie był więcej potrzebny, albo dostał wiadomość (o chorobie córki) i wrócił szybciej sam do Polski, choć nie od razu do Krakowa:

W zeznaniach ("Zeznania Dudy", salon24):

"W piątek wieczorem po spotkaniu kierownictwa, które odbywało się o godz. 17-tej, o ile pamiętam, o godz. 18.30 wsiadłem do pociągu i pojechałem do Krakowa."

W każdym razie, kiedyś był ten ostatni raz, gdy Duda widział Lecha Kaczyńskiego.

Piotr-246 · Gość

Gdyby Duda dostał w Wilnie wiadomość o chorobie córki, to i tak wiele by tego powrotu nie przyspieszył. Zresztą 9 kwietnia był na spotkaniu kierownictwa w Warszawie. Czyli z Wilna do Krakowa bezpośrednio nie leciał i nie jechał.

Co sensownego musiało się wydarzyć, aby drogi Dudy i Kaczyńskiego rozeszły się 8 kwietnia?

Być może Amerykanie zastosowali jakiś fortel, aby świadków ewakuacji Prezydenta było jak najmniej. Bo rozgłos o tej ewakuacji chyba nie był wskazany.

Duda mógł uwierzyć, że już nie będzie dłużej na Litwie potrzebny i wrócił.

Wizyta 8 kwietnia na Litwie musiała być w jakimś stopniu po tych śladach, gdzie Lech Kaczyński już był, na przykład odwiedzając Polaków tam żyjących. W to Duda mógł uwierzyć, że Kaczyński znowu spotka się z Polakami.

Piotr-246 · Gość

Duda opowiadał (o czym można przeczytać we wspomnieniach publikowanych w tvp . info), że 9 kwietnia na spotkaniu o godzinie 17.00 w pałacu prezydenckim było wyjątkowo mało ludzi. Potem czytamy, że ktoś powiedział wtedy Dudzie, że Prezydent jest w belwederze.

Część ludzi z otoczenia Prezydenta, w prosty sposób był usypiana i niczego nie podejrzewała.

Nawet fakt, że do Prezydenta nie można się już było dodzwonić, nie musiało od razu być odbierane jako coś złego.

No ale chyba ktoś jest tym kluczowym odpowiedzialnym, który nie ma prawa z Prezydentem tracić kontaktu.

Ciągle zastanawia mnie ten fakt...

Amerykanie jako organizatorzy ewakuacji musieli dobrze wiedzieć, że kontakt z Lechem Kaczyńskim został przerwany.

Albo coś widzieli. Albo coś słyszeli, albo jakiegoś kontaktu nie mogli już zrealizować.

Nie widzieli zabijania Prezydenta, ale gdy rosyjska masoneria poinformowała siebie nawzajem o tym fakcie (raczej niezwłocznie), stąd, z przecieków, wiedziała o tym także masoneria amerykańska.

Piotr-246 · Gość

Swoją drogą, Rosjanie musieli być bardzo pewni siebie, jeżeli zabijając Prezydenta 8 lub 9 kwietnia, wiedzieli, że uda im się mistyfikacja z Tupolewem.

Wydaje mi się, że nie mieli 100 procentowej pewności, czy ktoś nie zrobi dużego alarmu i do Tupolewa nikt więcej nie wsiądzie. Zabity został sam Prezydent więc niejako "w powietrzu" istniał silny argument, aby do Rosji nie lecieć.

Bo to, że o uprowadzeniu Prezydenta 8 kwietnia wiedzieli Lepper, Jarosław Kaczyński i może Giertych, to mogli dowiedzieć się z przecieków od masonerii (agentury) w szeregach własnych partii.

Przecieki to nie są pewne informacje. Ale jeśli Lepper coś wiedział o 9 kwietnia to znaczy, że wiedział za dużo.